sobota, 1 lipca 2017

Projekt 123 Śnieżka





2014: 1 x Śnieżka 17km


Na mapie biegowej Polski pojawia się nowa impreza biegowa „3 x Śnieżka=1 x Mont Blanc”. Po m.in. dwóch startach w maratonie Karkonoskim, podczas których miałem już okazję wdrapać się na ten szczyt, postanawiam spróbować sił i ponownie odwiedzić najwyższą górę Karkonoszy. Wybieram najkrótszy dystans, bo chciałbym trochę pobiegać w górach na wyższej prędkości. Może w kolejnych latach spróbuje czegoś dłuższego… chociaż te 3 podejścia na szczyt… działają na wyobraźnię.
Pomimo sierpnia, czyli środka lata – jest chłodno… na górze zresztą mgła, i pada deszcz... To duży plus, bo mniej turystów na szlakach tj. trasie biegu. Lubię taką pogodę. 1 pętla mija szybko… 2:13. Zanim większość turystów zdąży zjeść śniadanie i wyjść na deptak w Karpaczu… ja już jestem po zawodach. Za szybko! Zazdroszczę trochę ultrasom, którzy wychodzą na kolejne pętle…






2015: 2 x Śnieżka 34km



Impreza zostaje przeniesiona na końcówkę czerwca… Pogoda zupełnie inna, niż przed rokiem. Na starcie w Karpaczu już 34 stopnie C, a na niebie żadnej chmurki… Oj będzie bolało… Pierwsza pętla mija w zasadzie zgodnie z planem, ale nie cisnę tak jak rok wcześniej. Czas: 2:30. No i zaczynają się schody… Trasa czerwonym szlakiem przez Kocioł Łomniczki, w połączeniu z saharyjskim niemalże ukropem, daje popalić. Tylko wielbłąda mi brakuje. Odpoczywam na co drugim kamieniu, pnąc się w górę… Druga pętla zajmuje mi 3:20 … , a w pamięci najbardziej zapada mi finisz na deptaku w Karpaczu. Wrócę tu… zaliczyć pełen dystans- postanawiam.




2017: 3 x Śnieżka 55km



Do Karpacza wracam dopiero po dwóch latach… Rok wcześniej miałem w planach start w pewnym biegu w Dolomitach, ale ostatecznie kontuzje pokrzyżowały i te plany. Początkowo wszystko idzie zgodnie z założeniami. 2 pierwsze pętle zgodnie z planem: 2:30, 3:05… Sporo znajomych na trasie. Przede wszystkim polska czołówka biegowa, gdyż na średnim dystansie rozgrywane są mistrzostwa Polski. Przed biegiem obawiam się trochę, że nie wyjdę na 3 pętle… albo słoneczko da mi popalić. Nie jest źle, chociaż kilka chmurek na niebie by się przydało. Na siłę szukam jakiejś kontuzji… a tu jak na złość, nic nie boli… Bez chwili zwątpienia wychodzę na ostatnią pętlę… Prowadzi ona żółtym szlakiem, przy schronisku Strzecha Akademicka… byłem tu dzień wcześniej na wycieczce biegowej… Na 3 pętli kończy się jednak "rumakowanie", nie mam z czego utrzymać tempa… Mam wrażenie, że wszyscy mnie wyprzedzają. Byle tylko powoli do przodu, tzn. w górę. Liczę wciąż na czas poniżej 9 godzin… Jeszcze tylko wdrapać się na ten szczyt zakosami i będzie zbieg. A później finisz deptakiem przy oklaskach przypadkowych turystów. Ostateczny czas: 9:06:42.




A co za rok? Może 4 razy Śnieżka?


Fot. z galerii: Bikelife, Hernik Team oraz Tomasz Szwajkowski. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz